RZUCALI W SIEBIE BUTELKAMI, DILER DOWOZIł IM NARKOTYKI. NAGRYWANIE LEGENDARNEGO ALBUMU BYłO TORTURą

Fleetwood Mac to jeden z najbardziej znanych zespołów w historii, chociaż pierwsze lata jego działalności nie należały do łatwych. Ich sława rozkwitła dopiero z przyjęciem nowych muzyków, jednak wszystkim przyszło zapłacić za to wysoką cenę. Prywatne dramaty, jakie rozgrywały się podczas nagrywania albumu "Rumours", zbudowały legendę na równi z jego muzyczną zawartością.

  • Istniejący od 1967 r. i grający bluesa Fleetwood Mac przez lata miał problemy z utrzymaniem składu i ze zdobyciem popularności
  • Z dawna wyczekiwaną sławę przyniosło im w 1974 r. dołączenie wokalistki Stevie Nicks i gitarzysty Lindseya Buckinghama, którzy prywatnie byli parą
  • Nagrywanie albumu "Rumours" zbiegło się z problemami w życiu prywatnym muzyków — od rozstań i kłótni po uzależnienie od narkotyków
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

W 1974 r. bluesowy zespół Fleetwood Mac, założony przez Micka Fleetwooda, Jeremy'ego Spencera i Johna McVie, nie mógł pochwalić się zbyt wieloma osiągnięciami. Grupa istniała już wtedy siedem lat, ale utrzymanie stałego składu sprawiało im ogromne trudności. Wydali co prawda kilka albumów i trzy nawet popularne single, ale daleko im było do miana gwiazd gatunku.

To samo można było powiedzieć o Stevie Nicks i gitarzyście Lindseyu Buckinghamie. Poznali się jeszcze w liceum w latach 60. Już jako para próbowali zaistnieć w Los Angeles, ale bez powodzenia. W 1974 r. Nicks była gotowa rzucić wszystko i wrócić do rodzinnej Arizony, gdy Buckingham otrzymał propozycję dołączenia do Fleetwood Mac. Zgodził się, ale pod warunkiem, że zabierze ją ze sobą. Ich związek przechodził wtedy poważny kryzys, ale postanowili dać sobie kolejną szansę w obliczu nowych możliwości.

Czy dwa rozwody, rozstanie i narkotyki to przepis na udany album?

Fleetwood Mac w nowym składzie zadebiutował w 1975 r. Ich pierwszy wspólny album okazał się sukcesem, a odświeżone brzmienie — w takich utworach jak "Rhiannon" czy "Landslide" — zachwyciło publiczność. Zespół miał teraz troje wokalistów: Nicks i Buckinghama oraz grającą na klawiszach Christine McVie. Po latach nieustannej rotacji muzyków wszystko wskazywało na to, że tak zostanie na dłużej.

Niedługo po dołączeniu do Fleetwood Mac związek Nicks i Buckinghama ostatecznie się rozpadł. Ich relacja była udana na gruncie zawodowym, ale poza studiem i sceną opierała się głównie na kłótniach, które ustawały, gdy oboje siadali do komponowania. Nicks zdecydowała się w końcu odejść od gitarzysty, ale swojego nowego zespołu nie porzuciła.

To nie był zresztą jedyny związek, który w tamtym okresie przechodził do przeszłości. Christine i John McVie, którzy po ośmiu latach małżeństwa rozmawiali ze sobą wyłącznie w studiu i od dawna romansowali z innymi, byli w trakcie rozwodu. Między całą czwórką lawirował perkusista Mick Fleetwood, który starał się rozładować napięcie i apelował o profesjonalizm i dojrzałość. Sam w tym czasie rozstawał się z żoną, a niedługo później wdał się w krótki romans z Nicks.

Swoje cierpienie zaczęli przelewać na kompozycje, w których atakowali siebie nawzajem — szczególnie upodobali to sobie Buckingham i Nicks. "Ja starałam się brzmieć filozoficznie, a on był po prostu wściekły" — mówiła po latach wokalistka w wywiadzie dla magazynu "Q". Po rozstaniu on stworzył "Go Your Own Way", a ona napisała "Dreams" i "Silver Springs". Jednak decyzją Fleetwooda i McVie tylko pierwszy z jej utworów znalazł się na płycie. Gdy Nicks dowiedziała się o tym, wpadła w szał.

Cały ten dramat rozgrywał się w narkotykowej chmurze, która spowijała wszystkich. "Mieliśmy dilera, który zaopatrywał nas w wysokiej jakości towar z Peru. Byliśmy mu tak za to wdzięczni, że rozważałem zamieszczenie podziękowań dla niego na okładce albumu" — napisał Mick Fleetwood w swoich wspomnieniach. Christine McVie przyznawała po latach, że to kokaina i szampan sprawiały, że wypadała dobrze na scenie, a Stevie Nicks walczyła z uzależnieniem jeszcze przez dobrą część lat 80. O zespołowym uzależnieniu opowiada zresztą utwór "Gold Dust Woman" — ostatni numer na "Rumours".

Po studiu latały butelki, taśma z materiałem przepadła

Mimo ciężkiej atmosfery, wzajemnych żali i kłótni, żadne z nich nie chciało opuścić zespołu. W końcu dopiero co osiągnęli sukces, mieli wydać nowy album i ruszyć w kolejną trasę koncertową. Jak po latach przyznała Nicks, wszyscy byli "zbyt dumni i zbyt uparci, by odejść i próbować od zera z nowymi zespołami".

Album "Rumours" ukazał się w 1977 r. Zanim jednak trafił na półki sklepowe, taśma z kompletnymi utworami została częściowo zniszczona w studiu. To oznaczało, że zespół, którego członkowie pałali do siebie niechęcią i potrafili rzucać w siebie butelkami z alkoholem, musiał nagrywać cały materiał od nowa. "Myślę, że pewnego dnia John i ja napiszemy książkę o tym, co się wtedy działo. Problem w tym, że nikt nam chyba nie uwierzy" — powiedział Mick Fleetwood w wywiadzie dla "Los Angeles Times" niedługo po ukończeniu pracy nad albumem.

Miesiące spędzone w studiu nagraniowym się opłaciły. "Rumours" zebrał świetne recenzje i w 1978 r. zdobył nagrodę Grammy dla najlepszego albumu. Po ponad 40 latach od premiery wymieniany jest wśród najlepszych albumów w historii rocka, sprzedał się do tej pory w kilkudziesięciu milionach egzemplarzy, trafił nawet do Zbioru Nagrań Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych.

Zachwyty nad "Rumours" nie kończą się nawet cztery dekady po premierze. Płyta doczekała się edycji specjalnej (na której znalazło się już miejsce dla "Silver Springs") i została okrzyknięta magnum opus Fleetwood Mac. W 2013 r. portal Pitchfork nazwał płytę "doskonałym albumem, który powstał na gruzach prawdziwego życia".

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-04-28T06:22:14Z dg43tfdfdgfd