"FAłSZYWE INFORMACJE". BADACZKA MIAżDżY NOWY SERIAL O AUSCHWITZ

Na platformie SkyShowtime można już oglądać serial "Tatuażysta z Auschwitz". W obsadzie m.in. Harvey Keitel oraz polska aktorka Anna Próchniak. Serial, oparty na kontrowersyjnym bestsellerze Heather Morris, skrytykowała na łamach miesięcznika "Memoria" dr Wanda Witek-Malicka z Centrum Badań Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Przypomnijmy: 7 czerwca br. na platformie SkyShowtime zadebiutował serial "Tatuażysta z Auschwitz". W obsadzie znaleźli się m.in. gwiazdor Hollywood Harvey Keitel, który grał u Martina Scorsesego, Quentina Tarantino i Wesa Andersona, a także znana z serialów "Yellowjackets" i "The Last of Us" Melanie Lynskey oraz polska aktorka Anna Próchniak, która rozpoznawalność zyskała po filmie "Miasto 44".

Serial oparty jest na kontrowersyjnym bestsellerze Heather Morris. Opowieść o losach Laliego Sokołowa — mężczyzny, wykonującego tatuaże w obozie koncentracyjnym, i miłości, jaka połączyła go z jedną z więźniarek — wzbudziła kilka lat temu krytykę i zarzuty historyków co do zgodności z historycznymi realiami.

— Książka ta prezentuje zupełnie nieautentyczny obraz realiów Auschwitz. Mówiąc wprost, zakłamuje ona obraz obozowych relacji i życia więźniów — mówiła Onetowi w styczniu dr Wanda Witek-Malicka z Centrum Badań Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Po obejrzeniu serialu badaczka pokusiła się o recenzję produkcji SkyShowtime na łamach miesięcznika "Memoria".

"Nieautentyczny obraz obozowej rzeczywistości"

"Serial okazał się niemal bliźniaczo podobny do książki w tej mierze, że twórcom nie udało się uniknąć istotnych błędów i przekłamań faktograficznych, które nie tylko przekazują fałszywe informacje jednostkowe, ale również budują całościowy nieautentyczny obraz obozowej rzeczywistości" — pisze Witek-Malicka.

I dodaje: "W serialu przedstawiono szereg scen i zdarzeń, które w rzeczywistości KL Auschwitz nie mogłyby się wydarzyć lub które nie mogły przebiegać tak, jak wyobrazili to sobie twórcy. Przy tym część owych zdarzeń jest kalką błędnej treści książki, ale niektóre wydają się autorskimi pomysłami twórców serialu".

Dalej Witek-Malicka wymienia konkretne sceny serialu, które są niezgodne z faktami, m.in. sekwencje rozstrzeliwań więźniów.

"Wśród wątków skopiowanych z książki wskazać można np. scenę, w której esesman przechodzi nocą obok trzech więźniów korzystających z dołów kloacznych, po czym strzela do nich i pozostawia ich ciała na miejscu (odc. 1) — scenę niemożliwą w rzeczywistości, albowiem, po pierwsze, esesmani nie mogli przebywać nocą na terenie obozu, a po drugie, ciało zmarłego musiało zostać ułożone do ostatniego apelu pod barakiem i po wykreśleniu jego numeru z ewidencji było zabierane do krematorium. Nie pozwalano sobie na porzucanie ciał w nieładzie na terenie obozu, bo prowadziłoby to do chaosu w ewidencji, a ponadto wiązałoby się z zagrożeniem epidemiologicznym. Sam fakt notorycznego strzelania przez esesmanów do więźniów z byle powodu jest tak w książce, jak i w serialu przesadzony" — czytamy w recenzji.

Ale takich nieścisłości i "poważnych wpadek" jest zdecydowanie więcej.

Próba kompromisu

Witek-Malicka zauważa też dobre strony serialu. Jak czytamy: "Ukazanie jednostkowej, bardzo subiektywnej perspektywy człowieka dotkniętego syndromem ocalałego, który mierzy się z wyrzutami sumienia i sam uważa, iż ceną za jego życie były kompromisy moralne oraz cierpienie, a nawet życie innych ludzi, jest w kontekście opowieści o byłym więźniu KL Auschwitz zasadne. I to, trzeba przyznać, twórcom serialu udało się naprawdę dobrze. Ale już przeniesienie takowej perspektywy na całą społeczność więźniów i twierdzenie, jakoby kierowani do prac w kancelarii obozowej (i innych komandach »współpracujących« z SS) spotykali się z ostracyzmem ze strony współwięźniów i byli postrzegani jako kolaboranci, jest nieprawdą. Przeciwnie, w społeczności więźniarskiej taka praca była pożądana, a osadzeni rozumieli, iż nie tylko zwiększa ona szanse na przetrwanie, ale także daje możliwość pomocy innym. Znajomość z członkiem dobrego komanda była swoistym kapitałem, a ocena postawy więźniów pełniących różnego rodzaju funkcje zależna była zawsze od ich zachowania względem współtowarzyszy".

"Niewątpliwą zaletą serialu jest usunięcie części znanych z książki, zupełnie fantazyjnych wątków (jak np. jawny romans Cilki ze Schwarzhuberem lub mordowanie w autobusie przerobionym na komorę gazową), jak również odejście od przesadnie rozerotyzowanego obrazu relacji pomiędzy Lalim a Gitą i zmniejszenie liczby scen erotycznych, a także całkowita likwidacja skrajnie nieautentycznych scen romantycznych spacerów zakochanych, którzy trzymając się za rękę, przechadzają się po obozie, czy też przesiadują na trawie, prowadząc długie rozmowy i snując plany na przyszłość".

W podsumowaniu badaczka ocenia, że "serialowy obraz jest próbą kompromisu pomiędzy dwiema wykluczającymi się możliwościami — dochowaniem wierności faktograficznej i realizmu oraz pozostania w ścisłym związku z treścią i przesłaniem książki Heather Morris. Kompromisu, niestety, z punktu widzenia badaczy historii i edukatorów zupełnie nieudanego, bowiem czyniącego przedmiotem negocjacji wartość niestopniowalną, a mianowicie autentyzm".

Witek-Malicka dodaje: "Trzeba uznać starania twórców ukierunkowane na stworzenie obrazu bardziej wiarygodnego, niż ten przedstawiony w książce »Tatuażysta z Auschwitz«, jak również docenić bardzo udane rozbudowanie wątku postobozowego. Jednak pomimo tych starań serialowi ciągle zdecydowanie bliżej do perspektywy zaproponowanej przez Heather Morris niż do historycznej wiarygodności i autentyzmu realiów KL Auschwitz".

"Wiele nieścisłości zostało skorygowanych"

— Scenariusz jest jedynie adaptacją książki, nie jej odzwierciedleniem 1:1. Wiele osób zaangażowanych w tę produkcję ma żydowskie pochodzenie. Mówię choćby o reżyserce Tali Shalom Ezer czy Hansie Zimmerze, który zapragnął zrobić muzykę do serialu, bo osobiście było to dla niego bardzo ważne — broniła serialu Anna Próchniak w wywiadzie dla Onetu.

W styczniu poprosiliśmy o komentarz do sprawy biuro prasowe platformy SkyShowtime, które przesłało naszą prośbę do studia produkcyjnego odpowiedzialnego za serial.

"Serial »Tatuażysta z Auschwitz« to fabularna adaptacja powieści, nie jest to produkcja dokumentalna. Jest to opowieść oparta na doświadczeniach jednego człowieka, który przetrwał Auschwitz. Wiele z nieścisłości, na które zwrócono uwagę w powieści, zostało skorygowanych, a ponieważ jest to serial dramatyczny dla celów fabularnych zmieniono także inne elementy" — podkreślono w komunikacie produkcji przesłanym do naszej redakcji.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-06-11T09:21:27Z dg43tfdfdgfd