Zofia Klepacka niedawno ogłosiła, że kończy sportową karierę. Jej fani pamiętają nie tylko to, że przed laty zdobyła brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Londynie, ale też to, że negatywnie wyrażała się o środowisku LGBT. 38-latka na co dzień jest mamą dwójki dzieci i w najnowszym wywiadzie ze Sport.pl zdradziła, że nie potępiłaby dzieci, gdyby te przyznały się do homoseksualizmu. "Uważam, że rodzice, którzy tak robią, postępują strasznie" — wyznała
Oprócz brązowego medalu igrzysk olimpijskich Zofia Klepacka na swoim koncie ma też tytuł mistrzyni świata z Cascais z 2007 r. oraz dwa srebrne medale z Perth i Kadyksu. Zdobyła też m.in. trzy złote medale mistrzostw Europy.
Polska żeglarka słynie z kontrowersyjnych poglądów, których się nie wstydzi. Często głośno mówi o tym, co uważa i wydaje się, że wszystko jest dla niej czarne albo białe. W najnowszej rozmowie dla Sport.pl wspomniała między innymi o swoim konflikcie z Kingą Rusin i Władysławem Kozakiewiczem. Jako mama dwójki dzieci o prawicowych i dość skrajnych poglądach, wyznała, czy miałaby problem z tym, gdyby któreś z nich powiedziało jej, że kocha osobę tej samej płci.
Klepacka przyznała, że ma dobry kontakt z dwójką swoich dzieci. "Syn w grudniu skończy 15 lat, a córka ma 11. To jest taki wiek, w którym różne trudne rzeczy się zaczynają, na przykład zaczynają buzować hormony. Bywa, że mówię »przytul mamę« i nie ma odpowiedzi, ha, ha! Ale mam dobry kontakt z dziećmi i chwała za to" — powiedziała Klepacka o swoich dzieciach.
Obecnie trenuje też 15-osobową grupę małych żeglarzy i chciałaby rozwinąć swój klub. Zapytana o to, co zrobiłaby, gdyby od syna czy córki usłyszała, że kochają osobę tej samej płci, wyznała, że nie miałaby z tym problemu. Podobnie zachowałaby się w stosunku do swoich podopiecznych sportowców.
38-letnia reprezentantka Polski uważa, że osoby, które naprawdę ją znają, wiedzą, że nie ma problemów z tolerancją. "Gdyby kiedyś mój syn przyszedł i powiedział »Mamo, jestem gejem« albo gdyby córka przyszła i powiedziała »Mamo, jestem lesbijką«, to przecież zareagowałabym normalnie, przecież bym ich nie potępiła. Uważam, że rodzice, którzy tak robią, postępują strasznie" — wyznała Klepacka w Sport.pl, zaznaczając, że rodzice powinni być oparciem dla dziecka, i czy takie, czy inne to powinni być dla niego ostoją. Ona sama też wiele zawdzięcza swoim rodzicom.
Klepacka zaznaczyła, że nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest uważana za wybuchową osobę, choć wie, że nie gryzie się w język.
"Generalnie ja jestem znana z tego, że mówię to, co myślę. I że mówię prosto w oczy, że nie owijam w bawełnę. Wiele osób stara się załatwić coś za czyimiś plecami, ludzie się obgadują, a ja taka nie jestem. I za to mnie ludzie szanują" — powiedziała Klepacka, która zaznaczyła przy okazji, że nigdy nie robiła niczego pod publikę, a jej wypowiedzi są zgodne z jej poglądami.
Nie ukrywa też, że jej poglądy nie są zbieżne z tymi, które reprezentują np. Kinga Rusin i Władysław Kozakiewicz. "Niestety osoby z show-biznesu chcą narzucać swoje poglądy innym. To jest moim zdaniem nieeleganckie. Mówię o tym, że Kinga Rusin mnie kiedyś zaatakowała, krzycząc do mnie na ulicy w piękną, słoneczną niedzielę. I o tym, że Władek mnie obraził na forum, to było w trakcie ostatnich igrzysk. Nie wiem jaki to miało sens. Naprawdę nie mam pojęcia. Uważam, że jak ktoś ma mi coś do powiedzenia, to powinien do mnie przyjść albo zadzwonić, a nie załatwiać to tak jak oni" — powiedziała Klepacka we wspomnianym wywiadzie.
Kinga Rusin pisała też w sieci o Zofii Klepackiej, o tym, że "wstyd jej za to, że osoba, która reprezentuje nasz kraj, kojarzy się na świecie z pogardą i nienawiścią dla ludzi". Nie ukrywała, że wypowiedzi sportsmenki atakujace środowisko LGBT osiągnęły dla niej pewnien poziom żenady.
Z kolei Władysław Kozakiewicz przed laty też niepochlewbie wypowiadał się o sportsmence, głównie ze względu na jej homofobiczne wypowiedzi. "Uważam, że jako sportsmenka pani Klepacka jest w porządku, bo sporo potrafi i jest jedną z najlepszych zawodniczek na świecie. Ale jako człowiek jest na dnie" — mówił w rozmowie z Łukaszem Jachimkiem Kozakiewicz.
W najnowszym wywiadzie medalistka olimpijska zdradziła natomiast, skąd wzięło się całe zamieszanie z LGBT. Wyjaśniła, że zaczęło się od tęczy na Placu Zbawiciela. "Całe zamieszanie związane z LGBT wzięło się stąd, że w Warszawie jedną z najważniejszych spraw zrobiono z tęczy na Placu Zbawiciela i na jej utrzymanie wydawano 300 tys. zł rocznie, gdzie w tym czasie była przeprowadzana reprywatyzacja kamienic i ludzi wyrzucano na bruk. [...] Czy od pielęgnacji symbolu, jakim jest tęcza, nie jest ważniejsze zadbanie o ludzi, którzy trafiają z mieszkania do piwnicy? Nie lubię marnotrawstwa pieniędzy, uważam, że miasto musi dbać o mieszkańców" — wyjaśniła w Sport.pl Klepacka.
Zdaniem sportsmenki osoby homoseksualne w Polsce nie są prześladowane i nie uważa, że w związku z tym powinny być lepiej traktowane od innych. Zaznacza natomiast, że ma znajomych z różnych środowisk, także homoseksualnych i nie ma z tym problemu, podobnie jak z tolerancją.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco
2024-05-07T09:27:20Z dg43tfdfdgfd