MROCZNA TAJEMNICA ZAMORDOWANEGO MAłżEńSTWA W KUDOWIE-ZDROJU. ZNAJOMA UJAWNIA NIEPOKOJąCE KULISY

Zabójstwo Barbary i Mieczysława S. wstrząsnęło dolnośląskim kurortem. Koszmar w Kudowie-Zdroju rozegrał się dwa lata temu, jednak ta zbrodnia wciąż wywołuje żywe emocje. Znajoma zamordowanej pary nie może pogodzić się z tym, co się stało. Jak mówi, nie mieści jej się w głowie, że ich córka mogła posunąć się do tak potwornej zbrodni. – To niewybaczalne, co zrobiła – wyznaje "Faktowi".

W Kudowie-Zdroju (Dolny Śląsk) w środowy wieczór, 20 kwietnia 2022 r., doszło do przerażającego odkrycia. W jednym z mieszkań śledczy znaleźli ciała starszego małżeństwa, Barbary i Mieczysława S. Obie ofiary zostały zastrzelone.

Media mówiły o makabrycznym stanie zwłok — pokrytych larwami owadów, owiniętych w dywany i otoczonych przez wentylatory i odświeżacze powietrza. Od momentu zabójstwa do chwili odkrycia ciał mogło więc minąć nawet kilkanaście tygodni.

Okrutna zbrodnia w Kudowie-Zdroju. O zabójstwo śledczy podejrzewają córkę

Według ustaleń prokuratury do zabójstwa małżonków S. doszło w styczniu. O dokonanie tej zbrodni podejrzewali córkę pary Juliannę S. (43 l.) i jej dużo młodszą koleżankę Karolinę Z. (21 l.). W realizacji tego upiornego przedsięwzięcia — zdaniem prokuratury — pomagał im 55-letni mieszkaniec Kudowy-Zdroju Dariusz Z.

Cała trójka w czerwcu 2023 r. stanęła przed sądem w Świdnicy, gdzie wciąż toczy się proces w tej wstrząsającej sprawie. Każde z oskarżonych przedstawia swoją wersję wydarzeń. I mimo że od chwili ujawnienia tej koszmarnej zbrodni upłynęły już ponad dwa lata, to wciąż wywołuje ona żywe emocje. Znajoma zamordowanej pary w rozmowie z "Faktem" przyznaje, że nie może pogodzić się z tym, co się stało.

Ci, którzy znali Barbarę i Mieczysława, wciąż nie mogą się otrząsnąć

Pani Marzena* dobrze znała zamordowanych Barbarę i Mieczysława S. Poznali się w Wielkiej Brytanii, gdzie państwo S. mieli mieszkać z córką, Julianną, blisko 15 lat. Jak opowiada nasza rozmówczyni, w Richmond — urokliwej dzielnicy Londynu położonej nad Tamizą — mieli lokal o nazwie Polski Club, połączenie restauracji, kawiarni i klubu.

— Przez 12 lat bliskiej znajomości poznałam wiele historii, widywałam się z nimi prawie codziennie — mówi "Faktowi" pani Marzena. — Bardzo się z nimi zżyłam — dodaje.

Znajoma zamordowanego małżeństwa wciąż jest żywo wstrząśnięta tym, co się stało w Kudowie-Zdroju. Nie może pojąć, dlaczego Barbarę i Mieczysława spotkała tak okrutna śmierć i to z ręki własnej córki, która była ich oczkiem w głowie. — To niewybaczalne, co zrobiła — podkreśla.

Zachowanie Julianny miało wzbudzać niepokój już wtedy, w Wielkiej Brytanii

— To byli bardzo ciepli, mili ludzie, ale też było widać ich miłość do Julianny. Kochali ją ponad wszystko, była ich ukochanym wyczekanym dzieckiem — wspomina pani Marzena. — Z tego powodu tym bardziej nie mogę jej darować tego, co zrobiła — wyznaje.

[object Promise]

— opowiada "Faktowi" znajoma zamordowanych małżonków.

Gdy pytamy o przykład konkretnej sytuacji, pani Marzena zwraca uwagę na jedną rzecz, która wydawała jej się szczególnie dziwna i niepokojąca. — Jak tylko coś było nie po myśli Julianny, to od razu ta osoba była wrogiem — wyznaje. Według relacji naszej rozmówczyni młoda kobieta miała ucinać kontakty rodziców z osobami, które uznawała za niepożądane.

— Ja też byłam odcięta od pani Basi. Pod wpływem Julianny nie chciała moich kontaktów — mówi pani Marzena. Jak dodaje, zbiegło się to mniej więcej w czasie z niespodziewaną decyzją małżonków o tym, by wyjechać z Wielkiej Brytanii, wyprzedając wszystko. Dodaje też, że i Julianna porzuciła swoje dotychczasowe życie.

"Wyjeżdżając, ucięli wszystkie kontakty". W nowym miejscu czekała na nich śmierć

— Ona zawsze miała jakieś dziwne firmy, które, jak myślę, były przykrywką. Kończyła wszystko, zamykając i wyjeżdżając z Anglii — wspomina pani Marzena. Rodzina S. miała wówczas uciąć wszelkie kontakty i kupić nieruchomość w Konradowie na Dolnym Śląsku.

To tam, w przydomowej stajni, Julianna miała trzymać konie, za sprawą których nawiązała znajomość z dużo młodszą Karoliną Z. (21 l.), dziś drugą z oskarżonych w sprawie o zabójstwo Barbary i Mieczysława S.

Według ustaleń śledczych kobiety miały najpierw próbować uśpić małżonków ciastem doprawionym lekiem weterynaryjnym, by potem udusić ich we śnie. Gdy jednak plan nie wypalił, wybrały inną metodę — niecałe dwa tygodnie później strzeliły do państwa S. z pistoletu maszynowego typu Skorpion (którą miał załatwić im i pokazać jak działa Dariusz Z., trzeci zasiadający na ławie oskarżonych w tej sprawie), przez co ci wykrwawili się i zmarli — uważa prokuratura.

Z całej trójki do zarzutów przyznaje się jedynie Karolina Z. Młoda kobieta zdecydowała się współpracować ze śledczymi. Julianna S. i Dariusz Z. próbują przed sądem podważać jej zeznania, prezentując swoje wersje wydarzeń. Komu uwierzy sąd? Czas pokaże.

[* – imię na prośbę naszej rozmówczyni zostało zmienione]

Zobacz też:

Podwójne morderstwo w Kudowie-Zdroju. Najpierw było zatrute ciasto, a potem strzały

Zabójstwo policjantów z Wrocławia. Wyszło na jaw, co zrobił komendant. To może oburzyć ludzi

Skatowany maluszek z Przemkowa ma dom. Jego nowa mama napisała wzruszający list

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-05-07T04:31:37Z dg43tfdfdgfd