"POWIEM WAM, DLACZEGO BYCIE SINGIELKą TO BłOGOSłAWIWńSTWO" [LIST]

Pani Adrianna podzieliła się z nami swoim zdaniem na temat singielstwa. "Widzę to zupełnie inaczej niż Malina i Iwona, które w singielstwie upatrują jakąś klątwę. W moim odczuciu życie w pojedynkę na więcej plusów" – pisze w liście do Onetu 35-latka.

Poniżej publikujemy list od pani Adrianny. Zachęcamy was do dzielenia się swoją opinią oraz własnymi historiami pod adresem: [email protected]. Wybrane e-maile opublikujemy w serwisie Kobieta Onet.

"Wiem, że to nie jest tak, że kładę się już do grobu i wszystko stracone. Ale jak się nie przejmować, kiedy wszyscy wokół mają z kim iść do kina, zjeść w miłych okolicznościach, zatańczyć na silent disco pod gołym niebem?" – napisała o sobie jedna z dwóch bohaterek artykułu, który mnie poruszył. Widzę to zupełnie inaczej niż Malina i Iwona, które w singielstwie upatrują jakąś klątwę.

W moim odczuciu życie w pojedynkę na więcej plusów. Ba, powiem wam, dlaczego bycie singielką to błogosławieństwo. Po pierwsze, jesteś panią swojego czasu. To ty nim zarządzasz, ty decydujesz, gdzie spędzasz urlop, o której wychodzisz z pracy. Nie śpieszysz się z zakupami, z gotowaniem, ze sprzątaniem. Nikt cię nie popędza.

Po drugie, jesteś niezależna finansowo. Zawsze z uwagą i współczuciem słucham opowieści zamężnych żon, które każdy większy wydatek muszą konsultować z drugą połówką. Chciałyby ekspres do kawy, ale mąż uważa, że przecież parzona kawa rozpuszczalna wystarczy. Nie mogą wydać połowy pensji na ciuchy, bo domowy budżet, w którym są zakupy dla dwójki dorosłych osób plus dzieci, tego nie udźwignie.

To nieprawda, że singiel jest nieszczęśliwy, skazany na picie w samotności i oglądanie wieczorami Netfliksa. Jestem sama od 10 lat i nigdy nie czułam towarzyskiej agonii. Wręcz przeciwnie. Moje życie towarzyskie jest znacznie bogatsze niż wtedy, gdy byłam w związku z facetem, który robił mi awantury o późne powroty, spontaniczne wypady do klubu z koleżankami, albo weekendowe imprezy integrtacyjne, na które jego zdaniem, nie powinno się jeździć, jak się jest w związku.

Singiel ma czas na relacje z innymi ludźmi. Ma czas dla przyjaciół, o których często zapominamy, będąc zaślepionymi miłością. Nie boję się, że gdy będę w potrzebie, moi przyjaciele nie odbiorą telefonu. Odbiorą, bo dbam o nasze relacje od lat i wiem, że ja też jestem ważnym puzzlem w ich życiu.

Szczerze żal mi singielek, które marzą o dziecku, ale brak partnera skazuje je na odłożenie tego marzenia na półkę. Ja nigdy nie miałam takiego marzenia. Nie chcę męża, nie chcę dzieci. Powiem wam dlaczego.

Dla mnie obrączka na placu i gromadka dzieci nigdy nie była wyznacznikiem szczęścia. Podziwiam kobiety, które łączą pracę z opieką nad dziećmi. Doceniam trud, który włożyła w wychowanie moja mama. Widzę, ile energii i zaangażowania kosztuje moje kuzynki i koleżanki wychowanie dzieci. Ale to nie jest moja bajka.

W mojej bajce do szczęścia wystarczy własny kąt, praca, która pozwala mi się rozwijać, podróżować, wierni przyjaciele, którzy zawsze znajdą dla mnie czas, rodzina, która zawsze przyjmie mnie z otwartymi rodzinami.

Wkładanie wszystkich singli w jedną definicję szczęścia jest niesprawiedliwe. Są singielki, które nie chcą nimi być i takie, które nie narzekają na swój los. Biorą go w swoje ręce i czekają na każdy dzień, nie kalkulując, co mogłyby mieć, a czego im brakuje. Mam dobre życie, bo ja się nim po prostu cieszę, nie analizuję, więc dajcie mi wszyscy święty spokój.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-06-30T05:33:20Z dg43tfdfdgfd